Samochód i do szpitala, serce wali jak po morderczym treningu, choć akurat próbowałam zasnąć.
W szpitalu sprawdzają czy nie mam czasami nakłuć na rękach i nogach, bo zawsze mogła być opcja, że jestem narkomanką na głodzie heroinowym. I tak słabo, gdyż dawanie sobie w kanał to właściwie ostatnia opcja zażywania. Po sprawdzeniu dostaję zastrzyk w tyłek, relanium, robią EKG i zapraszamy do domowych pościeli, niuniu i będzie dobrze. Skoro lekarz twierdzi po badaniach, że nie mam właśnie zawału, to muszę mu zawierzyć, nic innego mi nie pozostaje.
I tak razy cześć czy siedem.
Lekarz dyżurny widząc mnie wywraca oczami, cały czas każą mi iść na konsultację z psychiatrą. A ja nie idę. Nie wiem co mi jest, mówią o jakiejś nerwicy, ale przecież ja się niczym nie stresuję. Po czasie widząc ich irytację na mój widok staram się odwiedzać pogotowie możliwie jak najrzadziej. Trenuję oddechy jak podczas porodu, ale to na niewiele się zdaje, bo takie ataki dotykają mnie teraz nawet za dnia (wcześniej tylko w nocy). Czytam w Internecie o nerwicy, ale w nic nie wierzę, no bo czym się niby mam denerwować?
Teraz wiem.
Bałam się nocy, gdyż w nocy zmarł dziadek od razu po przebudzeniu. Był dla mnie ważnym członkiem rodziny, w ten sam dzień miał dostać wypis ze szpitala (wiem, wiem czasami tak robią, kiedy juz nie ma szans na walkę z rakiem i chcą pozwolić człowiekowi zemrzeć w domu). Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak to wstrząsnęło moją podświadomością, bo głównie o to chodzi.
Chociaż... moja najbliższa przyjaciółka ma stwierdzoną nerwicę od 9 roku życia. Powód? Najprawdopodobniej szkoła, w której nie szło jej zbyt dobrze pomimo starań. Wniosek?
Nerwicy można się nabawić w każdym wieku.
Nie biorę leków, gdyż otępiają, a nie zwalczają bezsenności, na którą cierpię od dziecka. Te psychotropy, co wykupiłam sprzedałam przy trzepaku jako extasy.
Kiedy dotyka mnie atak paniki nie jest już tak intensywny jak te pierwsze, widocznie wiedza, że wiemy, co się z nami dzieje daje poczucie kontroli nad sytuacją. Jednak nie wiem czy można z tego wyjść do końca. To się dzieje raz na jakiś czas, w pracy poznaję po drżeniu rąk, czasami nie mogę przełknąć i boję się jeść cały dzień z obawy przed udławieniem. Ostatnio miało to miejsce jakieś dwa miesiące temu. Pogodziłam się z tym, nie przeszkadza mi to w codziennym życiu, akceptuje u siebie taką wadę. Wiem, że każdy atak mija i można przetrwać go w miarę spokojnie, bez paniki. Na pewno nie chcę z nią walczyć z pomocą przeciwlękowych psychotropów, ponieważ to tylko leczenie objawowe (przynajmniej te, które mi przepisano).
Jakie warunki trzeba spełnić, by otrzymać od boga nerwicę?
- ogólne uczucie frustracji,
- wrażliwość,
- łatwe wpadanie w gniew,
- mamtowdupizm (uwierz, że twoja podświadomość tego nie ma, wszystko siedzi w głowie, tak jak ból czy miłość),
- przykre dzieciństwo,
- amfetamina (psychoza amfetaminowa),
- molestowanie seksualne,
- przemoc,
- bezsenność,
- bezdech nocny,
- stresująca praca,
- nazbyt duża ambicja,
- perfekcjonizm,
- niepowodzenia
Objawy:
- zawroty głowy,
- zimne poty,
- w niektórych przypadkach mdłości i wymioty,
- "gula" w gardle,
- przyspieszone bicie serca,
- natręctwo myśli,
- duszności,
- mrowienie,
- drętwienie ( u mnie najczęściej nóg),
- nerwobóle - często uznawane za ból serca. To kłucie z lewej strony żeber, które czasami powoduje, że nie można się ruszyć, wtedy najlepiej pozostań w bezruchu i bierz płytkie oddechy.
Jak sobie pomóc?
Pozytywne myślenie bla bla bla.. a co jeśli mam natręctwo myśli, że rak mnie pochłania, mam zawał, skrzep w płucach, a nie mam tyle sił, by wydyszeć komu zostawię w spadku laptopa i złote szpilki?
Spróbujcie oddychać jak podczas porodu, tj. wdychamy powietrze nosem - wydech robimy ustami.
Kładźmy rękę na brzuchu (jeśli jeszcze bardziej nas stresuje, że TAM CZUJEMY JAK BIJE NASZE SERCE!!) to wtedy nie polecam.
Idealna tutaj jest joga, na którą niestety nie każdy ma czas i fundusze. Ja ćwiczyłam z podręcznikiem do jogi, zakupionym w antykwariacie. Wiecie, że dorośli "źle" oddychają? Prawidłowo oddychamy tylko podczas głębokiego snu i ćwiczeń sportowych, np. biegania. Przez kulturę szczupłej sylwetki odruchowo wciągamy brzuch, sprawiając, że NIE oddychamy przeponą, tak jak powinno być, tylko górną częścią klatki piersiowej. A to sprawia, że jesteśmy niedotlenieni. Usiądźcie prosto, barki do tyłu, głowa prosto i oddychajcie brzuchem. Taak, najpierw trzeba poluzować wszystkie mięśnie w okolicach pępka. Na początku jest bardzo dziwnie... bardzo. Kiedy pierwszy raz nabrałam taką masę tlenu poczułam zawroty głowy, które uzmysłowiły mi jak bardzo mi go brakowało. A tlen uspakaja :)
Co jeszcze.... gdy czuję, że coś stanęło mi w gardle przez "gulę" to.. śpiewam. A jakże.
Pamiętajcie, że to MINIE. Po 4 minutach, 15 czy 3 godzinach, ale MIJA, a my tylko na to czekamy.
Należy pamiętać, że nerwica to choroba cywilizacyjna, także psychosomatyczna, co oznacza, że jej objawy psychiczne są ściśle związane z naszymi fizycznymi reakcjami (szybki bicie serca itp.). I jeszcze jedno... nerwica jest bliską krewną depresji. Nie potrafię też odpowiedzieć sama sobie na pytanie czy nerwicę można całkowicie wyleczyć albo odsunąć ją na tyle od naszego życia, by czuć pełen komfort bez nagłych panicznych odruchów?